Wpłynąwszy na Jagiellońskiego forum Uniwersytetu

fregs

Cześć. Jestem tegoroczną maturzystką i zamierzam "startować" na filologię angielską. Przegrzebałam cały internet w poszukiwaniu informacji które pomogłyby mi podjąć decyzję odnośnie uczelni i spotkałam się z wieloma sprzecznymi opiniami (jak zawsze i w każdym temacie Wink

). Wielokrotnie zdarzyło mi się czytać o tym jak wiele literatury przerabianej jest na UJ (więcej, niż gdziekolwiek indziej na tym kierunku) i o tym, że poziom zajęć ogólnie związanych z "wymową" jest niezadowalający. Oczywiście wojna toczyła się pomiędzy zwolennikami UJ i UAM'u, ale miałam wrażenie, że większość ludzi wypowiada się nie będąc studentami UJ i posługując się zapożyczonymi bądź zasłyszanymi opiniami. Zawędrowałam więc na tutejsze forum by otrzymać informacje z pierwszej ręki.
Czy naprawdę tak dużo jest "czytania" w porównaniu do "mówienia"? Jak czujecie się ze swoją praktyczną znajomością języka, płynnością w komunikacji i tak dalej? Interesują mnie wszystkie zagadnienia wchodzące w skład wykształcenia filologicznego, niemniej jednak nie ukrywam, że praktyczne posługiwanie się językiem jest chyba najważniejsze - a w internetach straszą, straszą.

Dziękuję z góry za wszystkie odpowiedzi i przepraszam tych, których post może lekko zirytować absurdalnością Wink

Mullan

Cześć.
Jeśli chodzi o literaturę, to nie powiedziałabym, że jest jej tak strasznie dużo. To znaczy jest dużo, ale taka specyfika studiów filologicznych. Listy lektur się różnią między uczelniami i nie wszystko, co czyta się na ujocie, czyta się na innych uczelniach - ale w drugą stronę to też działa, więc nie sądzę, że na ujocie mamy więcej lektur niż gdzie indziej. A poza tym, jak książka się nie podoba, to można skończyć po pierwszym rozdziale i przeczytać streszczenie. ;) Ja tak robię od czasu do czasu (zaznaczam: od czasu do czasu :)) i nie narzekam na "nawał lektur".
Co do fonetyki natomiast, muszę się zgodzić. Zajęcia jakoś szczególnie nie poprawiają wymowy - dostajesz tylko wytyczne, co i jak trzeba wymawiać, ale ćwiczyć musisz sama (słuchając chociażby radia, żeby oswoić się z akcentem). Nie nazwałabym naszych fonetyczek wymagającymi, ogólnie. Piszę, mając porównanie z UAMem, na którym wprawdzie nie studiowałam, ale o którym słyszałam dużo strasznych rzeczy, jeśli chodzi o fonetykę. Podsumowałabym tak, że na UAMie chcą, żebyś mówiła, jak native, a na UJ doceniają to, jeśli mówisz jak native, ale jeśli mówisz jak Polka, to też się nic nie dzieje. Wymowa jest oceniana na egzaminie ustnym pod koniec roku, ale szczerze mówiąc, nie wiem, jak trzeba byłoby mówić, żeby nie zdać.
Poza fonetyką, mamy też zajęcia o nazwie oral skills (a fancy name, isn't it?), na którym prowadzimy dyskusje na tematy wzniosłe i mniej wzniosłe. Na pierwszym roku na tym przedmiocie jest luz, poza testami ze słownictwa, do których jest dużo materiałów (ale przypuszczam, że nie spodziewasz się czego innego, niż duża liczba słówek do nauczenia na filologii :)).
Ze swoimi zdolnościami komunikacyjnymi czuję się wspaniale, skoro pytasz. :) Dużo mi dały te studia pod tym względem do tej pory, a jestem na drugim roku.
A pytanie nie było absurdalne. Zawsze lepiej zapytać ludzi z bezpośrednim doświadczeniem studiowania na danej uczelni. Może jeszcze ktoś się odezwie.
Pozdrawiam,
Mullan

AlliceAnne

nie ma już przedmiotu oral skills Razz

po zmianie programu studiów wszedł on w reading&speaking przy czym tego speakingu nie jest jakoś bardzo dużo.

Mullan

Ty, faktycznie...
Poczułam się staro, ja jeszcze miałam (i mam) Oral Skills...